Krem kasztanowy – Bonne Maman
Dziś przedstawiamy Wam coś co kupiłyśmy
z wielkim entuzjazmem, ponieważ od dawna chciałyśmy tego słynnego kremu
spróbować. Byłyśmy tak podekscytowane, że udało nam się trafić na promocję
(normalnie kosztuje około 20 zł), że aż namówiłyśmy koleżankę, żeby też sobie
taki słoiczek sprezentowała (Magda wybacz nam) ;) Wcześniej czytane recenzje
były różne ale, że pieczone kasztany uwielbiamy myślałyśmy, że to jest coś dla
nas…
Nazwa: Krem kasztanowy
Firma: Bonne Maman
Skład: cukier, przecier z kasztanów
jadalnych, cukier z trzciny cukrowej, ekstrakt wanilii.
40
g kasztanów jadalnych na 100 g kremu.
Masa netto: 370 g
Wartości odżywcze: 100g/ 245kcal,
tłuszcz – 0,5g w tym kwasy tłuszczowe nasycone – 0,1g, węglowodany – 58g w tym
cukry – 51g, białko – 0,9g, błonnik – 1,7g, sól – 0,01g
Informacje dodatkowe: bez glutenu,
vegańskie
Sklep: Polo Market
Cena: 10zł – w promocji
Nasza opinia
Wygląd: Bardzo ładny i
kuszący słoiczek przypominać ma nam domowe przetwory. Faktycznie tak jest, bo
zwykła biała etykieta i dekielek w kratkę od razu na półce sugerują nam, że
mamy do czynienia ze starą sprawdzoną recepturą z babci prababci. Jak widać na
zdjęciu krem jest gładkiej konsystencji, bez jakichkolwiek grudek, zwarty i
nieco galaretowaty.
Smak: Byłyśmy ciekawe jaki zapach
poczujemy… a tu nic. Kompletnie zero zapachu, na upartego czujemy słodki
aromat. No dobra, ale to smak jest najważniejszy, nie? Koniec, klapa, pełne
rozczarowanie! Jakby tutaj Wam opisać smak? Zróbcie sobie galaretkę z samego
cukru to będziecie wiedzieli o co nam chodzi. Ten krem oprócz słodkiego smaku
nic więcej nie wnosi. Może jakby trochę posmakować to specyficzny aromat
kasztanów by się znalazł ale ta przeraźliwa słodycz wykrzywiająca zęby zagłusza
wszystko perfekcyjnie! Nie ma co tutaj więcej komentować, żadnej głębi smaków
się nie doszukamy, o której można by napisać.
Podsumowanie: Teraz wiecie
dlaczego we wstępie przepraszałyśmy koleżankę za ten niefortunny zakup. Dla
ciekawych możemy dopisać, że jej również ten krem nie smakował. A na ostateczny
dowód na to, że nam nie smakował dodamy tylko tyle, że ten nieszczęsny zakup
miał miejsce jakieś dwa miesiące temu i od tej pory nic a nic tego kremu ze
słoiczka nie ubyło aż spleśniał i go wyrzuciłyśmy…
Ocena: 1 panda (to już albo dopiero druga jedynka na blogu)
Wiesz,że solo w ogóle nie smakował, dopiero jak dałam go na placuszki zamiast cukru było ok :) Ale taniej wyjdzie kupić cukier jednak. Chociaż słoiczki urocze mają :)
OdpowiedzUsuńTaki minimalizm jeżeli chodzi o wygląd bardzo nam się zawsze podoba. Naprawdę wygląda to wtedy jakbyśmy kupowały domowe przetwory, no niestety smak już się nie pokrywa. Też zamierzałyśmy go dodawać do różnych słodkich dań ale ostatecznie nasze własnoręcznie robione zaprawy bardziej nam smakują. :)
UsuńHmmm cukier w formie kremu do mnie niestety nie przemawia. :P Szkoda ogromna, bo na myśl o kremie z kasztanów zrobiłam oczy jak pięciozłotówki. Same kasztany wprost uwielbiam!
OdpowiedzUsuńMy też przepadamy za pieczonymi kasztanami dlatego nasze oczka wyglądały zupełnie jak Twoje po zobaczeniu tego kremu :)
UsuńSzkoda, sądziłam że zdobędzie lepszą opinię :)
OdpowiedzUsuńWygląda mało sympatycznie i szkoda że Was rozczarował :/ A zostawiłyście chociaż sobie ten słoiczek czy powędrował do śmieci wraz z zawartością :p?
OdpowiedzUsuńNie, nie xD Słoiczek został :P Chociaż jeden pozytyw z zakupu musi być :P
UsuńUuu - czasami trafią się niefortunne zakupy i produkty - powodzenia w dalszych zakupach życzę i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTakie ciężkie życie blogera xD xD xD Dziękujemy :)
UsuńFu, macie szczęście, że Wy to za darmo dostałyście! Szkoda, że sam cukier, już myślałam, że coś innego, ciekawego.
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałyśmy tego szczęścia, bo ten słoiczek same kupiłyśmy tyle, że po promocji :P Zaoszczędziłyśmy jakieś 10 zł, bo jakbyśmy wydały na niego całe 20 zł to dopiero byłoby żal...
UsuńJa lubię aż tak słodkie :) Ale nie wiem czy ten krem by mi smakował...
OdpowiedzUsuńMożna lubić słodkie ale tutaj nic po za cukrem nie było czuć :P
Usuńczłowiek na własnych błędach się uczy i zdobywa doświadczenie;) pozwólcie jednak, że skorzystam z Waszego i tego kremu nie kupię;)
OdpowiedzUsuńHa notką ostrzegamy przed potencjalnym wydaniem pieniędzy w błoto. Wystarczy, że my już to zrobiłyśmy xD
UsuńKupiłam kiedyś krem kasztanowy pewnej marki i kosztował coś koło 36 zł. I powiem Wam, że był pyszny, jednak tu chyba cena jest wyznacznikiem smaku i jakości :-)
OdpowiedzUsuńChyba już na tyle się zniechęciłyśmy, że już żadnego innego (za swoje pieniądze przynajmniej) nie kupimy :P Chyba, że zrobimy same taki krem :)
UsuńO kurde ale porażka :D Ja mniej więcej kojarzyłam wszelkie "smaki" kasztanowe jako cukrowe więc pewnie nie byłabym zaskoczona. Tyle dobrego, że kupiłyście go na promocji
OdpowiedzUsuńNiby ładnie wygląda cena ogromna, a tu taka klapa! Słyszałam wiele negatywnych opinii, ale i też pozytywne. Ja jednak się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taki słaby, bo szczerze mówiąc też zamierzałam go kupić... choć smaku domowego kremu z kasztanów nic nie pobije :)
OdpowiedzUsuńPomijając ten słoik, który mam i nie wiem po czym (coś z ich firmy miałam czyli :D ) krem kasztanowy nie kuszący :)
OdpowiedzUsuńJeszcze zawsze chciałyśmy spróbować krem krówkowy :P Ale teraz to już się boimy cokolwiek tykać z tej firmy :)
UsuńKrem kasztanowy to brzmi tak kusząco i smakowicie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to niewypał i nic dobrego.
To kiszka najeść się cukru za tyle kasy ;)
OdpowiedzUsuńNawet się nie najadłyśmy, bo wszystko o kosza poszło :P A tak na marginesie to kiszkę lubimy xD xD
UsuńNie no, jeśli panda nie jest zadowolona, to mi raczej też nie zasmakuje. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że krem okazał się niewypałem, bo po przeczytaniu tytułu posta stwierdziłam, że to coś dla mnie. Ale nie lubię galaretki z cukru.
OdpowiedzUsuńpatrząc na sam sklad, 40% kasztanów a reszta cukier to już się odechciewa chociaż wizualnie prezentuje się apetycznie bardzo :D
OdpowiedzUsuńKuuurczę, dobrze wiedzieć, bo gdzieś kiedyś słoiczek widziałam i byłam bliska zakupu. Ostatnio nawet o nim myślałam. Jak widać intuicja, czy czasem czysty przypadek są niezawodne. :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czy uwierzycie ale nigdy nie jadłam kasztanów :) mogę jedynie sobie wyobrazić ich smak, ale faktycznie pomyślałam sobie, że taki wspaniały to ten krem nie będzie skoro na 1 m-cu był cukier.
OdpowiedzUsuńZaślepione promocją byłyśmy. Teraz widać jak na nas konsumentów takie rzeczy działają :P Koniecznie jesienią w tym roku upiecz sobie kasztany a krem najlepiej zrobić sobie samemu :)
UsuńNiestety, chociaż w tym przypadku chyba na szczęście... ;) nie jadłam...
OdpowiedzUsuńSzkoda bo sądziłam, że taki krem musi być świetny. Choć sama uwielbiam bardzo słodkie rzeczy to jednak się nie zdecyduję.
OdpowiedzUsuńNie jadłam i dzięki bogu :)
OdpowiedzUsuńRobiłam kiedyś krem kasztanowy w domu i powiem Wam, że mnie w ogóle kasztany nie przekonują, są bez smaku, bez zapachu, całkiem jak ten krem, który opisujecie :)
OdpowiedzUsuńMy w tamtym roku piekłyśmy kasztany i właśnie po upieczeniu nabierały bardzo fajny migdałowo słodki smak :) W tym roku planujemy same zrobić taki krem :)
UsuńWyglądem strasznie kusi do spróbowania ale chyba jednak zostanę przy maśle orzechowym :D
OdpowiedzUsuńjestem w szoku!? Tak słabo!? A ja tyle razy miałam go kupić! Brak słów... współczuje koleżance, najgorzej jest patrzeć jak komuś nie smakuje lub nie podoba się prezent :<
OdpowiedzUsuńUff no to kolejną osobą udało nam się ostrzec przed kupnem tego kremu xD Szkoda, kasy... jak widać, jak sobie sama nie zblendujesz kasztanów to się kremu nie najesz xD
UsuńNo z koleżanką to wtopa :/ Obiecałyśmy jej, że wymyślimy jakieś jego zastosowanie, żeby się nie zmarnował, ale nie dałyśmy rady już się do niego przekonać :/
Dziękuje wam! Gdyby nie wy to kupiłabym go na serio! Ostatnio w ostatniej chwili go odłożyłam! Jeszcze zastanawiałam się nad krówkowym :) A z kasztanami mnie rozśmieszyłyście xDD
UsuńNie ma się co zmuszać, niestety tak bywa...
Na krówkowy też już nie raz miałyśmy chrapkę, ale teraz to już nie jesteśmy tak entuzjastycznie do niego nastawione. Chociaż jak krówka może nie być dobra? :P
Usuńwłaśnie... jak zawsze macie rację :)
Usuńświetne jest puree kasztanowe, które można dostać na Węgrzech - skład 73% kasztany, cukier, aromat rumowy. Wypas.
OdpowiedzUsuńA no na taki to byśmy się skusiły z chęcią :D Jednak pewnie cena jest kolosalna xD Chyba najlepiej zrobimy kiedy same sobie zblendujemy taki krem :P
Usuńkoło 6 zł w przeliczeniu na nasze. Z tym, że w Polsce nie widziałam..
UsuńŁeee no to szok, że tak tanio :P Eh szkoda, że u nas tylko takie drogie paskudztwo jest :/
Usuńmiałam go rok temu ale jakoś mnie nie zachwycił..
OdpowiedzUsuńTylko jedna panda? jestem ciekawa smaku, dlaczego tak oceniłyście, chyba kupię
OdpowiedzUsuńNIEEE! :D Nie rób tego :) No chyba, że Twoje dzieciaczki zjedzą wszystko co słodkie, ale po co ładować w nie tyle cukru xD :P
Usuńjak tylko przeczytałam tytuł to wiedziałam, że nie może to być nic dobrego ;p
OdpowiedzUsuńOstatnio nie lubie rzeczy zbyt słodkich, a kasztany raz próbowałam i jakoś tak średnio mi smakowały, więc nawet dobrze że napisałyście że nie warto, bo inaczej mogłabym się kiedyś na taki krem skusić :)
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Chciałam się przywitać.
OdpowiedzUsuńAle fajna, rzetelna opinia. Podoba mi się tu :)
Raz w życiu jadłam kasztany pieczone.
Smakowały mi. A takiego kremu nie widziałam, ale ja aż takich słodkości nie lubię, więc na półkach omijam wzrokiem :)
Dziękujemy bardzo, mamy nadzieję, że nasze "wypociny" się komuś przydadzą ;)
UsuńUwielbiamy pieczone kasztany dlatego postanowiłyśmy zrobić jednak taki krem same :P
szkoda, że się zmarnował ale tak to czasem jest, że człowiek wyobraża sobie zupełnie co innego potem smakuje i masakra :D
OdpowiedzUsuńNie smacznie wygląda :/
OdpowiedzUsuńLoViseta.blogspot.com
Ja skusiłam się na ten krem w Biedronce. Też od dawien dawna się na niego czaiłam i w końcu dorwałam go w przyzwoitej cenie. Również przeraził mnie przeogromną słodyczą. Wprawdzie opróżniłam cały słoiczek, ale długo mi to szło - dodawałam po trochu do grahamek z masłem orzechowym, twarożkiem i dżemem. Nadawał specyficznego posmaku w małych ilościach (nie wiem jak smakują pieczone kasztany), ale zdecydowanie nie jest wart kolejnego zakupu. Przesadzona słodycz...
OdpowiedzUsuńW Biedronce na niego też polowałyśmy ale miałyśmy pecha (przynajmniej wtedy tak myślałyśmy) i nam się nie udało go dostać :P U nas cztery osoby były i żadna nie dała rady go wymęczyć :P
UsuńCoś cieniutko nasz bohater wypadł :)
OdpowiedzUsuńMiałam ten krem zapisany na liście "prezenty świąteczne dla czoko" ale po czyimś komentarzu, ze jest on niedobry wykreśliłam go. Widzę, że dobrze zrobiłam, bo tak jak pieczone kasztany są boskie tak ten krem brzmi strasznie ulepkowo.
OdpowiedzUsuńAle i tak bym z chęcia spróbowała
OdpowiedzUsuńhttp://faashionpashion.blogspot.com/2015/08/funny-case_10.html zapraszam
Myślałam, że to może jakieś odkrycie, ale jednak nie ;/
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko mój krem skończył w koszu po wcześniejszym obrośnięciu pleśnią. Spróbowałam i więcej nie użyłam, mieszkałam wtedy w akademiku i wszystkim dawałam na spróbowanie, ale nikt nie zapałał do niego wystarczającą miłością, żeby go przygarnąć. A mówi się, że głodny student wszystko zje... :P
OdpowiedzUsuńHaha u nas cztery osoby do tego były i nikt go nie wymęczył :P Niby można by było go dodawać systematycznie do jakiś dań ale nie chciałyśmy się katować ale pieniędzy szkoda....
UsuńA wygląda wyśmienicie *_*
OdpowiedzUsuńKurcze, od lat kupuję ten krem i bardzo go lubię, choć faktycznie zgadzam się z Wami, że jest dość mocno przesłodzony. Ma jednak wyczuwalny aromat kasztanów i wanilii, więc nie uważam by był kompletnie nijaki. Jako dodatek do dań i deserów sprawdza się znakomicie, szczególnie naleśniki z nim są boskie.
OdpowiedzUsuńA jednak komuś smakuje! :D To miłe zaskoczenie :P Co prawda jesteś w zdecydowanej mniejszości ale widocznie jest coś w nim co przypada do Twojego gustu. Nasze kubki smakowe się zbuntowały jak widać :P
Usuńw okresie kasztanow sama robie kremik:D
OdpowiedzUsuńkiedys mnie kusil ten sloiczek ale zawsze kupowalam jednak kasztany w calosci podobnie mam tak z orzechami. Maslo mnie kusi ale wole kupic orzechy i w razie potrzeby sama zmielic : )
ojjojoj jakie ulepiaste paskudztwo, lubię słodycze, ale jeśli poza cukrem czuć w nich coś jeszcze
OdpowiedzUsuń;/ hmmm... wygląda na zdjęciach tak smakowicie... ciekawa smaku.... no ale skoro to sama słodycz bez smaku... szkoda, szkoda...
OdpowiedzUsuńNa łyżeczce wygląda ładnie, ma świetny kolor, tylko szkoda, że w smaku jest nie dobry :(
OdpowiedzUsuńNie jadłam, a po Waszej recenzji na pewno nie kupię :)
OdpowiedzUsuńKiedyś były w Biedrze ale jakoś mnie nie kusił.. Czytałam wiele opinii, że nie jest smaczny i chyba coś w tym jest ;P
OdpowiedzUsuńale cudo:)
OdpowiedzUsuńkurczę, a myślałam, że to będzie smakołyk pierwsza klasa...
OdpowiedzUsuńWarto było poczytać, bo kusilo mnie kupić ten krem, ale już wiem że nie
OdpowiedzUsuńwygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńkasztany, te pieczone, kojarzą się z początkiem zimy.
Zawsze kiedy spacerujemy wieczorami po nasza Plaza Mayor kupujemy kartonik gorących pieczonych kasztanków.... mniam mniam mniam :)
Nie jadłam i jak czytam, nie mam czego żałować ;)
OdpowiedzUsuń...najgorzej, że pon wyglądzie też mogłabym go kupić, nawet za te dwie dychy, w końcu nieczęsto spotyka się coś kasztanowego (zjadłabym lody). Recenzja przednia, moja ulubiona dotychczas :D Lubię niskie oceny i skrajne przeżycia.
OdpowiedzUsuńTa recenzja to takie życie na krawędzi w blogowym wydaniu xD
Usuńsłabo ; /
OdpowiedzUsuńpewnie bym się nie pokusiła na kupno, ale dobrze wiedzieć że należy omijać szerokim łukiem :)
OdpowiedzUsuńFajne opakowanie, ale skoro smaku nie ma to bezsensu kupować. A już chciałam sprawdzić czy u mnie jest.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że taki krem mógłby być dobrym zamiennikiem cukru w wielu przepisach. Nie jestem przekonana do używania jego w wielu przepisach, ale chętnie bym spróbowała na jednym czy dwóch ciastach. Ta nuta wanilii jest bardzo kusząca. Miłego dnia :)
OdpowiedzUsuń/http://zaczytana-oczytana.blogspot.com/
Gdyby tą wanilię jeszcze było czuć a tak to cukier wszystko maskował :P Można by to "cudeńko" użyć do paru przepisów ale w ciastach wolimy zdecydowanie dodawać ksylitol :) Dziękujemy :)
UsuńKasztanów nigdy nie jadłam, i może dlatego mam o kremie inną opinię. Ostatnio miałam okazję go spróbować, nie jest wcale aż taki słodki czy cukrowy... mi smakował
OdpowiedzUsuńTo jesteś już drugą osobą, której ten krem smakował :) Co prawda jesteś w zdecydowanej mniejszości ale widocznie jest coś w nim co przypada do Twojego gustu :P
UsuńPrzymierzałam się do zakupu go (co prawda trochę niemrawo), ale teraz wiem, że jednak za niego podziękuję. ;)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nigdy nie jadłam kasztanów, muszę kiedyś spróbować. Szkoda, że ten krem taki niesmaczny, no ale wiem przynajmniej czego unikać :)
OdpowiedzUsuńo proszę- a wygląda smakowicie...
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
Nigdy kasztanów nie jadłam a z chęcią bym kiedyś spróbowała, zawsze zachwycałam się jak w filmie jadali pieczone kasztany, np w polskim "Klanie" gdzie kasztany były na ulicy pieczone i sprzedawane :)
OdpowiedzUsuńjestem pod wrażeniem,wszystko współgra na blogu .
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM !
improvedffashion.blogspot.com
a wygląda tak smakowicie...
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
Nie jestem pewna czy by mi smakował, ale chętnie spróbowałabym z ciekawości jego smaku ;)
OdpowiedzUsuńTrzymałam ten słoiczek w rękach i sie zastanawiałam czy kupić no i chyba dobrze że tego nie zrobiłam :D
OdpowiedzUsuńAle szkoda, bo wygląda znakomicie :):)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz coś takiego widze;) i chyba dobrze;)
OdpowiedzUsuńWidząc zdjęcie tego cuda, jedyne co przyszło mi do głowy to "o fuj!" Jadłam to kiedyś i nigdy więcej, ale myślę sobie, że może to ja jestem jakaś dziwna, wszak znajoma, która częstowała zachwalała to cudo, to zobaczę co Pandusie sądzą o tej anomalii. I jak zwykle nie zawiodłyście! Apropo kasztanów to niedługo będę eksperymentować bo mam już kasztany i pomysły tylko czasu brak. A jeszcze pytanie mam, bo doczytałam, że do Wrocławia się przenosicie, żeby nie było, że o dane osobiste pytam to tylko zapytam z jakiego woj. jesteście Pandeczki? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMasz już kasztany? Bo w sumie to nie wiemy kiedy jest na nie sezon i kiedy zacząć je szukać po sklepach? :P Będziemy same robić taki krem, wtedy na pewno będzie dobry :)
UsuńJesteśmy z Wielkopolski i bliżej nam zdecydowanie do Poznania niż do Wrocławia dlatego rodzice tak bardzo przeżywają naszą decyzję :P
Również pozdrawiamy :)
Póki co mam kasztany wodne (chińskie), a takie nasze kasztany jadalne to tak wrzesień-październik. :)
UsuńKrem jak krem, ale są jeszcze praliny, ciasta i ciasteczka! ;)
No tak, rodzice zawsze przeżywają takie decyzje. Ja przeżywam, że moje pierwsze dziecko idzie do przedszkola, więc nie wyobrażam sobie co muszą czuć Wasi rodzice! :)
kasztany wodne to już jakiś wyższy level nawet dla nas :P Gdzie je można dostać?
UsuńMy pewnie zrozumiemy ich reakcje dopiero gdy będziemy mieć własne pociechy :)
Ja mam tradycyjnie ze sklepu Skworcu https://www.skworcu.com.pl/kasztany-wodne-jadalne.html
UsuńBez żadnej chemii, po prostu kasztany zalane wodą :)
Można je dostać w kilku sklepach, ale ceny są niekiedy kolosalne.
Dzięki wielkie! Będziemy o nich myśleć intensywnie :)
UsuńU mnie też krem pupy nie urwał. Leżał w szafce i spleśniał ;P
OdpowiedzUsuńChyba musimy założyć specjalny klub dla osób, które doczekały się pleśni na tym "wspaniałym kremie" :P
Usuńcukier w składzie na pierwszym miejscu nie wróży nic dobrego, choć wygląda dobrze.... cóż, zawsze musi być jakis niewypał !
OdpowiedzUsuńVery good! follow me on gfc and i follow you back! kiss! ☺
OdpowiedzUsuńDobrze Was czytać bo pewnie bym się skusiła na taki kremik a tak podziękuję :)
OdpowiedzUsuńChciałabym spróbować. ;-)
OdpowiedzUsuńa ja jeszcze go mam, leży w w lodówce, bez pleśni:P a miałam nadzieje, że coś wymyślałyście:P nic mysle ze do jakiegoś placka w małych ilościach dodać, zanim się popsuje:P bo nic innego nie wymyśliłmP
OdpowiedzUsuńMagda:)
spoko, zdarza się, dobrze, że był tani:D
No niestety, był murem dla nas nie do przejścia :P
UsuńNiby tani nie był ale i tak należy się cieszyć, że wydałyśmy na niego 10zł a nie 20zł! xD :P
Widziałam ten krem! Opakowanie mnie urzekło, ale całe szczęście, że go nie kupiłam :p
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie przepadam za kasztanami:)
OdpowiedzUsuńDzięki za tą recenzję. Chodzę już czas jakiś wokół tego kremu. Teraz już mogę sobie odpuścić.
OdpowiedzUsuńSą osoby, które go polubiły :P Mimo wszystko uważamy, że dostępnych jest wiele ciekawszych i smaczniejszych kremów czy past :D
UsuńZa masłem orzechowym nie przepadam, nutelli nie znoszę, słodkich dżemów ani miodu na kanapkach nie toleruję. Ale krem kasztanowy uwielbiam w każdej ilości!! Również tej marki Bonne Maman, która zawsze miała dobrą proporcję ceny do wielkości słoika, a już od dawna nie mogę jej nigdzie dostać... W każdym razie to chyba kwiestia gustu – mnie idealnie pasuje ta nienachalna słodycz z subtelnym kasztanowym posmakiem. Szkoda, że to taki stary post, chętnie przyjęłabym każde resztki ;)
OdpowiedzUsuńA to ciekawe :D Ludzie mają różne smaki :D Ja na przykład uwielbiam naturalne tofu i mogłabym je jeść solo bez dodatków, gdzie większość ludzi krzywi się na samą myśl o nim xD
UsuńA no szkoda, że u nas musiał się zmarnować :/