Pasztet pomidorowy z soi/cieciorki - Primaeco/Primavika
Pasztet to chyba jeden z najbardziej popularnych smarowideł do kanapek (przynajmniej w naszym domu tak było, ponieważ praktycznie codziennie dostawałyśmy do szkoły na szybko zrobione przez naszego tatusia dwie sklejone skibki chleba właśnie z pasztetem pomidorowym). Natomiast kiedy od święta pojawiły się kanapki z kremem czekoladowym to kwiczałyśmy ze szczęścia xD Nie żebyśmy narzekały, ponieważ jak to mówią "dobry pasztet nie jest zły" i jeśli jest on w towarzystwie mięciutkiej bułki z masłem to do dzisiaj miałybyśmy słabość do takiego połączenia. Jednak kiedy je się go niemal cały czas to nawet Nutella niejednemu by zbrzydła :P Teraz po długiej przerwie od tego typu produktów miałyśmy okazję wrócić do tych wspomnień z dzieciństwa dzięki firmie Primavika, która serwuje nam zdrowszą alternatywę zwykłych kupnych pasztetów. Po udanej recenzji wegetariańskich paprykarzy miałyśmy nadzieję, że będzie chociaż zjadliwie. Zobaczcie czy powiodło im się to :)
bez certyfikatu |
Nazwa:
Pasztet pomidorowy z soi/cieciorki BIO
Firma: Primavika/Primaeco
Skład:
sojowy: woda, soja* 42%, cebula*, koncentrat pomidorowy* 19 %,
skrobia kukurydziana natywna, olej roślinny słonecznikowy*, przyprawy*
(zawierają: seler i gorczycę), sól morska, substancja
zagęszczająca: guma guar, przeciwutleniacz: kwas askorbinowy = witamina C.
Z
cieciorką: woda, cieciorka* 39%, cebula*, koncentrat
pomidorowy*17%, olej roślinny słonecznikowy*, skrobia kukurydziana natywna,
przyprawy* (zawierają: gorczycę i seler), sól morska, substancja
zagęszczająca guma guar, przeciwutleniacz: kwas askorbinowy = witamina C.
* – surowce ekologiczne
* – surowce ekologiczne
Masa netto: 160g
Wartości odżywcze: sojowy:
100g/162 kcal, tłuszcz – 7,5g w tym kwasy tłuszczowe nasycone – 0,9g,
węglowodany – 14g w tym cukry – 2,6g, białko – 9,7g, sól – 0,96g
Z
cieciorką:
100g/168 kcal, tłuszcz – 8,1g w tym kwasy tłuszczowe nasycone – 0,7g,
węglowodany – 19g w tym cukry – 3g, białko – 5g, sól – 0,85g
Informacje dodatkowe: zawiera śladowe ilości gorczycy
i selera. Nie zawiera cukrów, poza naturalnie występującymi w dodanych
składnikach. Dla wegan i wegetarian. Bez glutenu (W naszym zakładzie
używamy w niewielkich ilościach gluten pszenny. Istnieje możliwość jego
obecności w produktach nie zawierających go w swym składzie.). Produkt ekologiczny.
Sklep: Alma, Stokrotka, Piotr i Paweł,
Intermarche, Real, Społem, Leclerc, Marcpol
Cena: ok. 7zł
Nasza opinia
Wygląd: Dwa małe i
urocze słoiczki, których zawartość ciekawiła nas już od dłuższego czasu. Po
odkręceniu dekielka ukazuje się nam bardziej i mniej pomarańczowa masa, która
pachnie jak dobry pomidorowy pasztet :) Cieszymy się, że wierzch jest nieco
popękany, bo to świadczy o tym, że całość nie będzie tłusta a to jest wielki
plus.
Smak: Najpierw sięgnęłyśmy po wersję z
cieciorką. Konsystencja gładka aczkolwiek znajdowały się w niej maleńkie
niedomielone grudki z ciecierzycy co nam w ogóle nie przeszkadzało. Smak był
świetny! A tak właściwie znałyśmy go już wcześniej, ponieważ przypominało nam
to wegetariańskie paszteciki, które robiłyśmy same już nie raz. Wyraźna
pomidorowa nuta była tutaj wręcz pożądana i pod tym względem nie mamy również
żadnych zastrzeżeń.
Następnie
z ochotą otwarłyśmy wersję z soją. Kolor był lekko bledszy od swojego
poprzednika, choć koncentratu pomidorowego w składzie znajdziemy tutaj więcej.
Konsystencja w tym przypadku była również gładka wręcz kremowa, nawet jakby
trochę piankowa, bez
jakichkolwiek grudek. Smak był bardzo podobny do pasztetu z cieciorką,
był tak samo wyraźnie pomidorowy i dobrze doprawiony bez przesolenia (co warto
podkreślić). Trudno nam zdecydować, która wersja bardziej nam smakowała, choć
wyroby z cieciorki jakoś zawsze były nam bliższe ;)
Podsumowanie: Miałyśmy ochotę
na bardzo dobry pomidorowy pasztet, o zbliżonym smaku do tego, którym
zajadałyśmy się jeszcze parę lat temu z masełkiem i bułką. I taki właśnie
dostałyśmy a nawet dwa! Co prawda już bez bułki i masła ale za to z warzywami
gotowanymi na parze co jak zwykle było niezwykle udanym połączeniem. Skład tych
produktów jest bardzo pozytywny zwłaszcza jakby przyrównywać je do zwykłych
popularnych pasztetów w albuminowych opakowaniach. Jesteśmy bardzo zadowolone,
że mogłyśmy ich spróbować, bo wiemy, że kiedy najdzie nas ochota na wspominki i
powrót do smaków z dzieciństwa to na pewno wrócimy do tych pasztetów nie musząc
martwić się o późniejsze dolegliwości żołądkowe. Jesteśmy także ciekawe innych
wersji smakowych jakie proponuje Primavika i będziemy się za nimi rozglądać po
sklepach.
z ziemniaczkiem xD |
pasztet z cieciorki |
pasztet sojowy Ocena: 5 pand |
Z chęcią bym spróbowała tych propozycji :-)
OdpowiedzUsuńU mnie pasztet jest zawsze, ale mięsny, bo tata nie umie się bez niego obejść ;) Ja nie lubiłam do puki nie spróbowałam roślinnego! Pycha, a te z Primaviki są pyszne.
OdpowiedzUsuńMy też już nigdy nie będziemy tęsknić za tymi zwykłymi pasztetami :)
UsuńZ cieciorką bym zjadła z wielką chęcią:)
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po takie produkty. Jednak na bank nie wybrałabym tego z soją :)
OdpowiedzUsuńMają dziwnie rażący kolor :D
Ten sojowy akurat ma bardzo blady kolor :) Na szczęście w składzie nie ma żadnych barwników :)
UsuńWygląda nienajgorzej, ale chyba wolałabym klasyczny hummus.
OdpowiedzUsuńHummus z Primaviki jeszcze przed nami także ciekawe jesteśmy, które będą smakowały nam bardziej :) Póki co pasztet wygrał z paprykarzem :)
UsuńMmmm kupię, jak gdzieś zobaczę :)
OdpowiedzUsuńCzęsto miewam ochotę na rzeczy typu pasztet, paprykarz i przeważnie kieruję się wtedy w kierunku tych warzywnych (chociaż nie zawsze :P). Muszę się za tymi rozejrzeć po sklepach!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię pasztety roślinne, więc te na pewno też by mi posmakowały ;)
OdpowiedzUsuńjak mam juz jeść pasztet tzw. gotowy 0 to wybieram szklane słoiczni niż aluminiowe opakowanie. Nie dosyć, że szkło jest zdrowszym opakowaniem to mozna go jeszcze wykorztystac ponownie ponownie ponownie. Tak sobie dbam o środowisko- choć wiemże to mało. Ale moje mało + kogoś mało= dużo;) Buziaki dziewczyny
OdpowiedzUsuńTeraz mamy takie samo zdaniem jak Ty ( nawet jak już musimy kupić np. groszek konserwowy to też wybieramy ten w słoiku) :) Jednak za dzieciaka o takich rzeczach się nie myślało ale przynajmniej lepiej późno niż wcale :P
UsuńPozdrawiamy :)
Zaintrygowałyście mnie tym pasztetem. Muszę go poszukać :)
OdpowiedzUsuńNie jadłam :) Ale z ziemniaczkiem wyglada smacznie :)
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że wszystko co z ziemniaczkiem smakuje lepiej xD
UsuńNo i kolejny pasztet do wypróbowania... gdyby nie cena. Jestem w stanie dać za sztukę do 4 zł, choć faktycznie może się okazać, że moje produkty są mniejsze i że gdyby je powiększyć do rozmiarów tego, byłyby droższe. Pasztet boczniakowy, pieczarkowy i sojowy Orico mają bowiem 125 g, o ile się nie mylę. Albo 115? Nie wiem, ale są zajebiste. Sante też, bo regularnie je kupuję, na szczęście one kosztują 3 zł+ i ważą aż 150 g.Znając życie, i tego kiedyś kupię... albo poczekam, aż uda się naciągnąć kogoś innego, jakiegoś członka rodziny który postanowi mnie dokarmić :)
OdpowiedzUsuńBtw, pasztet ze współpracy, tak?
Kiedyś jadłyśmy pasztet sojowy z pieczarkami z Orico i powiemy Ci szczerze, że nam nie smakował i z ledwością zjadłyśmy do końca. Z Sante natomiast miałyśmy okazję jeść paprykarz i był bardzo dobry choć odrobinę za tłusty i tutaj też Primavika robi pod tym względem lepsze :) A i jeszcze z Sante próbowałyśmy hummus i ten nam w ogóle nie smakował, także od Primaviki też mamy trzy hummusy i jesteśmy troszeczkę mniej optymistycznie nastawione do nich (dlatego zostawiłyśmy je sobie na koniec) :P
UsuńTak, te pasztety są ze współpracy.
Warzywnych pasztetów jeszcze nie próbowałem, ale zachęciłyście mnie do zmiany tego stanu rzeczy :)
OdpowiedzUsuńJako dziecko szczerze mówiąc rzadko baaaardzo rzadko jadłam kanapki ze słodkimi kremami typu Nutella. Za to codziennie był paprykarz lub właśnie pasztet, których obecnie bym nie tknęła za nic. :D Najlepsze jednak były kanapki z pastą rybną na podwieczorek w przedszkolu... ile ja bym dała żeby zjeść go sobie teraz. <3
OdpowiedzUsuńTe słoiczki byłyby dla mnie wybawieniem, ze względu na niejedzenie mięsa. Soja i ciecierzyca zajmują ogromne miejsce w moim sercu stąd prędzej czy później takie paszteciki kupię dla spróbowania :-)
U nas jak była Nutella to było istne święto xD Częściej były kremy czekoladowe ale te z kolei dość długo stały na półce aż je ktoś w końcu wymęczył :) Szkoda, że wtedy nie pomyślałyśmy o tym, żeby taki krem zrobić własnoręcznie w domu. Z kolei pasty rybne i paprykarze omijałyśmy szerokim łukiem :P
UsuńZe względu na firmę nie kupię. Smaki ciekawe ale jak bojkot to bojkot. I tak do pasztetów mnie nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńTo życzymy wytrwałości, bo my mamy słabość do tej firmy :) Póki co większość produktów nam bardzo smakuje :)
UsuńHm...ciekawe...nie próbowałam takich warzywnych ze słoiczka, więc mnie intrygują.
OdpowiedzUsuńtakie pasztety powinny mi zasmakować
OdpowiedzUsuńCzasem kupuję pasztety sojowe, mają inny smak niż te "zwykłe" jednak bardzo mi smakują :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi pasztetami :)
OdpowiedzUsuńPasztetów ze sklepu nie jadam, jak już to robiony przez mamusię :)
OdpowiedzUsuńDomowe i w dodatku mamine zwyciężają każde starcie xD
UsuńHmmm... no nie wiem, chyba raczej nie kupiłabym, zwykłych też nie kupuję...
OdpowiedzUsuńMi zasmakowały te pasztety z Primaviki i zamierzam częściej po nie sięgać :)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję takie pasztety.:)
OdpowiedzUsuńNie jadłam jeszcze tego pasztetu. :P
OdpowiedzUsuńMłode ziemniaki z koperkiem i masełkiem są najlepsze ;)
OdpowiedzUsuńA maszynkę kupowałyście w Biedronce lub Lidlu (nie pamiętam czy pisałyście) :) I ona dużo ciągnie prądu?
O tak, teraz to nam dopiero smaku narobiłaś :D
UsuńPisałyśmy, że Biedrze, bo były o dwa tygodnie wcześniej niż w Lidlu :) Ile prądu? O matko, nie mamy pojęcia xD
Zapomniałam - przepraszam :) Takie ziemniaczki najlepsze :)
UsuńSmaczne są też czereśnie - mam ich tyle że przejeść nie mogę ;P Truskawek mam troche ale to zawsze coś :)
nigdy nie jadłem ;p
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie pasztety kiedys nawet sama robiłam;)
OdpowiedzUsuńKolejny ciekawy produkt od Primaviki, chyba trzeba się będzie za czymś takim rozejrzeć. ;)
OdpowiedzUsuńnaprawdę zazdroszcze wam tych pasztetów... mam słabość do takich rzeczy ( i jeszcze rzeczy wielu innym ;) a to wszamałabym bez żadnych skrupułów aż uszy by mi się trzęsły ^^ czy ja już wam mówiłam jakiego macie zajebistego tatę? ;)
OdpowiedzUsuńNasz tatuś jest prze kochany i naprawdę zdajemy sobie z tego sprawę :D Ma cztery kobiety w domu, więc nauczył się cierpliwości jak nikt inny :P
Usuńcztery kobiety, szacun... i to jeszcze z takim temperamentem ^^
UsuńNapewno pomysł jest fajny, tyle, że ja wolę jednak samodzielnie przygotowane pasztety.
OdpowiedzUsuńJa pasztetów nie lubię, ale sojowy może by mi posmakował ;)
OdpowiedzUsuńja też mam słabość do takich smarowideł :)
OdpowiedzUsuńwygladaja przepysznie!
OdpowiedzUsuńNie jadłam już dawno dawno pasztetu. Też musi być smaczny :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że bym je polubiła i na pewno poszukam ich w sklepach, bo jak dotąd vege pasztety piekę sama (kiedyś kupowałam te z Sante, ale teraz już mi nie smakują no i takich opakowań staram się unikać :p)
OdpowiedzUsuńA mi z kolei przejadły się kanapki z nutellą bo przez długi czas jadłam tylko takie :p
Taki słoiczek to idealne rozwiązanie podczas wyjazdu, czy w razie przypływu ogromnego lenia, gdzie nie chce się robić domowego :D
UsuńTen z cieciorką jadłam i bardzo mi smakował! W ogóle produkry Primaviki są pyszne ;)
OdpowiedzUsuńTak, potwierdzamy mają naprawdę dobre jedzenie :)
UsuńDawno ich nie jadłam... A wasza recenzja przypomniała mi o nich. Chyba zabiorę je na urlop :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie kupowałam podobnego pasztetu w sklepie. Zazwyczaj robię w domu pomidorowy z soi, ale wolę taki z cieciorki i papryki;)
OdpowiedzUsuńFajna alternatywa tym bardziej że zdobyła 5 pand:)
OdpowiedzUsuńKolejna rzecz, której nigdy nie jadłam xD
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka uwielbia takie wegetariańskie cuda, polecę jej :)
OdpowiedzUsuńwygląda smacznie
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie szczególnie ten z cieciorką, choć kurczę... ja to co jakiś czas mam prawdziwą chcicę na mięsny pasztet, i basta :D. Szczególnie z gęsiną...
OdpowiedzUsuńZ gęsiną? Brzmi ciekawie :D Nie jesteśmy wegetariankami, więc akurat nie mamy oporu przed takimi pysznościami :)
UsuńW ogóle mam fiksację na punkcie mięsa z kaczek i gęsi. W pasztetach wypadają też super.
UsuńZnów dzisiaj byłam w Waszych rodzinnych rejonach :D
Ogólnie nie przepadamy za żadnym mięsem ale kiedy chodzi o poznawanie nowych smaków to jesteśmy na tak :D
UsuńHaha niedługo się okaże, że jesteś częściej w naszych rodzinnych okolicach niż my :P
Zbieg okoliczności. Właśnie wczoraj jadłam pyszne curry z cieciorką. Pasztety lubię w różnych wydaniach. Pamiętam jak jadałam takie podobne, pomidorkowe właśnie gdy byłam młodsza. Smakowały wybornie. Z wielką chęcią powróciłabym do tego smaku, gdyż całe wieki jakoś go nie miałam okazji poczuć ponownie. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńJedyna wada tych pasztetów to cena, bo skład i opakowanie na piątkę z plusem. Jadłem pasztety sojowe z kilku firm, ale żaden mnie jakoś nie urzekł. Może kiedyś skuszę się na ten z ciecierzycy, gdy będzie w promocji.
OdpowiedzUsuńNiestety, przeważnie ten minus odstrasza ludzi od zakupu ale tutaj też się płaci za jakość no i certyfikaty. Jednak warto mieć taki słoiczek w szafie w razie czego :)
UsuńTrzeba wypróbować jak już pochłonę domowy pasztet :)
OdpowiedzUsuńSuper, muszę zapisać nazwę tych pasztecików, poszukam w sklepach
OdpowiedzUsuńDziewczyny, my własnie wcinamy pasztet sojowy, hummus pomidorowy i hummus paprykowy- mniam!!
OdpowiedzUsuńNot o zazdrościmy! :D My już nie możemy się doczekać kiedy spróbujemy hummusów od Primaviki :)
Usuńdobrze wiedzieć, po co sięgnąć w sklepie;) czasem mam ochotę na jakieś smarowidło, ale gdy nie ma w lodówce swojego, domowego, to można też poratować się dobrym gotowcem ze sklepu
OdpowiedzUsuńAle pasztet!;) Nigdy takiego nie jadłam. Ciekawy produkt.
OdpowiedzUsuńSkład jak dla mnie nie jest idealny, ale i tak bardzo nim kusicie i może kiedyś się odważę spróbować. ;) A patrząc na konsystencję, najpierw wzięłabym ten sojowy. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa jak smakuje :) W sumie nie miałam kontaktu z tą firmą.
OdpowiedzUsuńZapraszam:http://positivementsurlavie.blogspot.com/
W takim razie czas na pasztet z cieciorki....mniam :)
OdpowiedzUsuńWcinałabym!
OdpowiedzUsuńzjadłabym taki pasztecik
OdpowiedzUsuńza pasztetem z pomidorami nie przepadam, wole wątrobiankę:P
OdpowiedzUsuńale taki inny mógłby być dobry:)
Magda:)
Wątrobianka z kiszonym ogórkiem to dopiero rarytas xD
Usuńnie powiem nie, bo nigdy nie wiadomo, ale na dzień dzisiejszy wolę domowe pasztety :)
OdpowiedzUsuńmiłego dnia:)
Miałam przyjemnośc spróbowac, posmakował mi nawet
OdpowiedzUsuńZdecydowane Nie!
OdpowiedzUsuńBrrrr....
Masz jakieś negatywne doświadczenia z nimi czy po prostu uprzedzenia?
UsuńCiekawa jestem jak smakują te pasztety, bo nigdy takich nie jadłam.
OdpowiedzUsuńdość często goszczą w naszej kuchni...choć można podobne przygotować samodzielnie, to od czasu do czasu...warto
OdpowiedzUsuńWyglądają dobrze :) Chętnie je kupię przy najbliższej okazji. Aczkolwiek wolę pokombinować w wakacje i porobić takie sama :)
OdpowiedzUsuńPo Waszej recenzji z chęcią bym się skusiła - na jeden i drugi. Choć przyznam, że ten z ciecierzycą - kusi mnie bardziej. :)
OdpowiedzUsuńChętnie spróbuje :D
OdpowiedzUsuń